Strona:Płomienie (Zbierzchowski).djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Coś wkrótce zginie w mgle,
Trzeba się z czemś pożegnać.
I taki żal,
Że szczęście już odchodzi w dal,
I znika wśród nocy głębin.
O! kraśne korale jarzębin,
Płonące w słońcu jak krew!
 
Wiem ach! wiem,
Że gdzieś, w ten czas jesieni
Giną bracia, jak liście drzew
Zwarzone śmierci tchem.
Że każdy dzień to krwawy siew.
Przez jakiś czar
Widzę tysiące mar
Korowód bladych cieni,
Jak płyną w dal,
Wlokąc swą rozpacz, nędzę, żal,
I nikną wśród nocy głębin.
O! kraśne korale jarzębin,
Płonące w słońcu jak krew!