Strona:Oskar Flatt - Wspomnienia z wycieczki grudniowej w Mazowsze.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

więc na czele licznych hufców zbrojnego ludu, przywłaszczał sobie koronę książęcą; w stolicy swojej, Płocku, zawiązał przymierze z pogańskim wtedy Prusakiem i stawił hardego czoła swojemu władcy. Kazimierz, nie dawno od ślubów zakonnych zwolniony, na czele rycerstwa wyruszył przeciw buntownikowi, i tu, na błoniach pod Płockiem, spotkał wojska Masława. Z przerażeniem ujrzał Kazimierz przeważną siłę wroga i jawną swoją zgubę, zdala od wszelkiej pomocy. Ale ten Pan Panów, ten Ojciec nasz niebieski, nie dozwolił by oręż pohańca miał zesromać wiernych oręże. Modlił się Kazimierz gorąco do Stwórcy i w tej modlitwie sen go ujął: przed okiem Kazimierza otwarło się niebo, i posłannik Boży pokrzepił odwagę, wlał ducha w zwątpiałe serce i do walki spieszyć kazał. Z wiarą i zapałem uderzył Kazimierz na wroga, a wszędzie gdzie słabło polskie ramię, wszędzie tam widzenie Króla, ten sam anioł z rozwiniętą chorągwią, niósł zachętę i nowe siły. W wirze bitwy sam Kazimierz winien tylko był ocalenie swoje żołnierzowi, którego szlachcicem za to mianował. Wisła zrumieniła się krwią 15,000 ofiar — a Kazimierz wszedł do Płocka i wraz z Mazowszem do Polski go znowu przyłączył.
— A Masław? zapytałem skwapliwie.
— Masław zasłużoną poniósł karę; w samychże Prusach — u dawnych jego sprzymierzeńców powieszony,