Strona:Oscar Wilde - Duch z Kenterwilu.pdf/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
112

— Nie rozumiem, co pan chce przez to powiedzieć — rzekł wreszcie.
— Jakto! — zawołałem. — Matka, która wie, że syn zamierza popełnić samobójstwo i nie...
— Samobójstwo! — przerwał mi. — Biedny Erskine nie popełnił samobójstwa. Umarł na suchoty. Przysłano go, aby tutaj umarł. Zobaczywszy go po raz pierwszy, wiedziałem, że niema nadziei. Jednego płuca nie miał już wcale, a drugie silnie było zajęte. Na trzy dni przed śmiercią zapytał mnie, czy jest jeszcze jakaś nadzieja. Odpowiedziałem mu otwarcie, że niema żadnej i że pozostaje mu kilka tylko jeszcze dni do życia. Napisał parę listów i był zupełnie zrezygnowany, zachowując przytomność do ostatka.
W tej samej chwili weszła lady Erskine z nieszczęsnym portretem Willie Hughesa w ręku.
— Jerzy prosił mnie, umierając, abym wręczyła panu ten obraz — rzekła.
Biorąc z jej rąk portret, poczułem łzy jej na mojej dłoni.

............

Portret wisi teraz w mojej bibljotece, gdzie bardzo jest podziwiany przez moich przyjaciół artystów. Zdecydowali oni, że nie jest to Clouet, ale Onory. Nigdy oczywiście, nie powiedziałem im prawdy
Czasem jednak, kiedy wpatruję się w podobiznę Willie Hughesa, przychodzi mi na myśl, że w istocie jednak niejedno przemawia za słusznością teorji Cyryla Grahama.