Strona:Oscar Wilde - De profundis.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

poplamić stołu. Nie robię tego bynajmniej z głodu — otrzymuję zupełnie wystarczającą ilość pożywienia, — ale wprost, aby nie zmarnować nic z tego, co mi dają. To samo należałoby też czynić z miłością.
Chrystus, jak wszystkie osobistości, roztaczające szczególny czar dokoła siebie, nietylko posiadał dar mówienia pięknych rzeczy, ale zniewalał innych do wypowiadania pięknych słów. Lubię zwłaszcza opowieść Ś-go Marka o niewieście greckiej, która, w odpowiedzi na Jego chęć wypróbowania wiary jej przez oznajmienie, że nie może dać jej chleba dzieci Izraela, rzekła: „szczenięta pod stołem żywią się okruszynami, zrzucanemi przez dzieci“. Większość ludzi żyje dla zdobycia miłości i podziwu. Powinnibyśmy jednakże żyć miłością i podziwianiem. Kiedy ktoś okazuje nam miłość, powinniśmy zrozumieć, że jesteśmy zupełnie jej niegodni. Nikt nie jest godzien tego, aby był kochanym. Fakt, że Bóg kocha człowieka, wskazuje nam, że boski porządek świata ideałów chce, aby miłość wieczysta była udziałem wieczyście niegodnych. Gdyby zaś zdanie to brzmieć miało nazbyt gorzko, możemy zmienić je w ten sposób, że wszyscy godni są miłości z wyjątkiem tych, którzy myślą, że są jej godni. Miłość jest sakramen-