Strona:Oscar Wilde - De profundis.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rza więziennego! Dzieci ich — jestem tego pewien — czekają na nich, czekają na ich powrót, będą obsypywały ich pieszczotami.
3) Posiadałem genjusz, głośne imię, wysokie stanowisko społeczne, sławę, świetny styl i odwagę wypowiadania się. Ze sztuki zrobiłem filozofię, z filozofii — sztukę. Nauczyłem ludzi myśleć inaczej, nadałem odmienne zabarwienie rzeczom. Wszystko, co mówiłem i robiłem, zdumiewało świat. Wziąłem dramat — najpospolitszą z form, jaką zna sztuka — i zrobiłem z niego zupełnie inny, subjektywny rodzaj twórczości, zbliżony do poezji lirycznej, podobny do sonetu; rozszerzyłem jego zakres, a zarazem zbogaciłem jego treść.
Dramat, powieść, poemat, poezję, prozę, kunsztowny djalog z dziedziny życia rzeczywistego lub też djalog fantastyczny — wszystko, do czego się brałem, stroiłem w nową szatę Piękna. Kłamstwo, zarówno jak prawdę, podporządkowałem prawom istoty rzeczy i dowiodłem, że prawda i kłamstwo — są jedynie intelektualnemi formami bytu.
Sztukę uważałem za szczyt rzeczywistości; życie — za jeden tylko z przejawów twór-