Strona:Oscar Wilde - De profundis.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

moc oczyszczania, i dlatego chcę wrócić do nich i chcę wśród nich żyć.
Dla człowieka tak współczesnego jak ja, tak „enfant de mon siécle“ samo oglądanie świata będzie zawsze przyjemnością. Drżę z radości na myśl, że w dniu, w którym opuszczę więzienie, szczodrzenica i bez będą kwitły w ogrodach, że zobaczę, jak wiatr będzie poruszał i wprawiał w ustawiczne drganie pięknie kołyszące się złoto jednej i będzie potrząsał blademi ametystami drugiego, tak, że powietrze napełni się dla mnie wonnościami Arabii. Linneusz upadł na kolana i rozpłakał się z radości, ujrzawszy po raz pierwszy na jednem z wzgórz angielskich pole wrzosowe, całe ozłocone drobnemi, pachnącemi kwiatkami pospolitego janowca. I ja też, dla którego kwiaty stanowiły zawsze przedmiot jednego z największych upragnień, wiem dobrze, że czekają na mnie łzy, przyczajone w płatkach pierwszej napotkanej róży. Takim byłem od najwcześniejszych moich lat chłopięcych. Niema barwy, ukrytej w głębi kielicha kwiatu lub w załamie muszli, na którą nie ozwałaby się natura moja mocą subtelnego odczuwania duszy przedmiotów.
Podobnie jak Gautier, byłem zawsze jednym z tych, „pour qui le monde visi-