Strona:Orzeszkowa E. - Panna Antonina (zbiór).djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dał o nudzie, która go tak paliła, że gdyby nie poszedł do szynku, utopiłby się, albo powiesił.
Miał wielu kolegów, którzy nie nudzili się tak, jak on. Gdy Romanowa zwracała na to uwagę jego, odpowiadał:
— Wielka rzecz! kapcany i niedołęgi! I pracować nie umieją, i bawić się nie potrzebują. Mleko u nich w żyłach płynie, a u mnie krew, jak ogień.
Słowa te nasuwały kobiecie myśli, z któremi rady sobie dać nie mogła. Szumując rosół, siekając kotlety, obierając jarzyny, myślała, rozważała, kombinowała i ani rusz zrozumieć nie mogła... jak to może być...
— Jak to może być — mówiła do tych, wględem których zaufanie miała — żeby on przepadał dlatego, że lepszy od drugich... Kapcan jakiś i niezdara śpi sobie cały wieczór za piecem i nie grzeszy, a on przez tę ognistość swoję i najlepiej pracuje, i najwięcej Pana Boga obraża...
Czasem wpadała na pomysły, które nasunąć jej mogło tylko niezmierne wytężenie myśli. Z policzkiem na dłoni opartym, ze wzrokiem od zamyślenia aż osłupiałym, mówiła:
— Jednakowoż, czyto uczone i bogate pano-