Strona:Oppman, Kraszewski - Mistrz Twardowski.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Tak się baba kłóci z mężem,
Ledwo tylko wstanie z łóżka.

Od poranka, aż do nocy
Słychać kłótnie w mistrza domu,
A Belzebub siedzi w kącie
I śmieje się pokryjomu.

Znudziły się Twardowskiemu
Nieustanne wrzaski owe,
Bo mu żona niegodziwa
Jak najęta suszy głowę.

Masz tu — rzecze — kieskę złota
I wynoś się, pókiś cała,
Załóż w rynku kram z garnkami,
Będziesz dobrze zarabiała!

Jejmość pani Twardościna
W samym rynku kram zakłada,
A handluje, a targuje,
A wciąż gada, gada, gada!

Aż tu znowu czart niecnota
Zabiera się do doktora: