Strona:Opowiadania i humoreski Marka Twaina.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

buchnie, to zawsze doktorowie stawiają tablicę z napi­sem, że kogo przyłapią na jedzeniu kawona, ten zostanie obity, aż z nóg się zwali.
— Wiem o tem. Idyoty! — zawołał Jimmy ze łzami w oczach. — Tyle jest kawonów, że ani jeden żołnierz nie powinien był umrzeć.
— Ale Jimmy, skąd ci taki koncept na myśl przy­szedł?
— To wcale nie koncept; to fakt. Czy znasz tego starego, siwego Zulusa? Otóż on od dawna leczy ludzi w ten sposób, i matka moja to widziała, i ja to widziałem. Trzeba tylko zjeść parę kawałków kawona, i bez względu na to czy choroba świeża, czy zastarzała, człowiek wyleczyć się z niej musi.
— A to zabawne! Ale Jimmy, jeśli tak jest rzeczywiście, to trzebaby powiedzieć o tem cesarzowi.
Naturalnie. Moja matka kilku osobom to już mówiła, w nadziei, że dojdzie do cesarza. Ale to biedni ludzie, i nie bardzo mądrzy, nie wiedzą więc jak się do tego zabrać.
— Pewnie, że nie wiedzą, — rzekł Tommy pogardliwie. — Ale ja to zrobię.
— Ty? Ty, nocny śmieciarz i kanalarz?! — I teraz Jimmy roześmiał się na całe gardło.
— Śmiej się ile chcesz, a ja to przecież zrobię, — zapewnił Tommy tak stanowczym tonem, że to Jimma zastanowiło.
— Czy ty znasz może cesarza? — zapytał z całą już powagą.
— Czy ja go znam? Co też ty pleciesz! Naturalnie że nie.
— Więc jakże to zrobisz?