Strona:Opowiadania i humoreski Marka Twaina.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Cały naród cieszył się i radował i zaczęto robić przygotowania do iluminacyi.
Po śniadaniu najjaśniejszy pan pogrążył się w zadumie. Czuł ogromną wdzięczność dla swego wybawi­ciela i rozmyślał nad tem, jakby go odpowiednio a wspaniale nagrodzić. Nareszcie ułożył cały plan i za­woławszy pazia, zapytał go, czy on to wynalazł ten sposób na dysenteryę.
Chłopak odpowiedział, że nie — dowiedział się o nim od wielkiego mistrza ceremonii.
I znów cesarz się zamyślił; wielki mistrz był hrabią; nada mu więc książęcy tytuł i wielkie posiadłości, należące do jednego z członków opozycyi. Ale przywołany wielki mistrz był uczciwym człowiekiem i na pytanie jego cesarskiej mości odpowiedział, że dowiedział się o lekarstwie od szambelana. Posłano więc po szambelana. Ten był wicehrabią, należało go więc zrobić hrabią z dodatkiem pięknych włości, ale i on nagrody przyjąć nie chciał, powołując się na wielkiego koniusze­go. Cesarz wymyślał coraz mniejsze nagrody, zastosowane do stanowiska zasłużonych, aż nareszcie mu to obrzydło i wezwał naczelnika policyi. Temu polecił wyśledzić doradcę cudownej kuracji, aby go módz należycie wynagrodzić.
O dziewiątej wieczorem naczelnik policyi stawił się znowu w pałacu i oznajmił cesarzowi, że owym nadzwyczajnym lekarzem był kominiarczyk, zwany Jimmy.
— Poczciwe chłopczysko — zawołał najjaśniejszy pan z głębokiem uczuciem — ocalił mi on życie i nie pożałuje tego!