Strona:Ogród życia (Zbierzchowski).djvu/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

GDY Z KIM ROZMAWIAM, PATRZĘ
W JEGO OCZY




Gdy z kim rozmawiam patrzę w jego oczy,
Pragnąc go zmusić, by czynił to samo,
Bo to co kryje się za serca bramą
Najlepiej w źrenic widzi się przeźroczy.
Prawda zadzwoni wtedy czystą gamą,
Spadnie nam z duszy to co duszę tłoczy —
Gdy z kimś rozmawiam patrzę w jego oczy,
Pragnąc go zmusić, by czynił to samo.

Podstęp i zdrada, z myślami podłemi
Kryjąc się, w oczy prosto ci nie patrzy
I chociaż uśmiech przybierze najgładszy,
Ma zawsze oczy spuszczone do ziemi.
Jest tak jak złodziej, który coś ukradłszy,
Powraca zawsze drogami ciemnemi.
Podstęp i zdrada, z myślami podłemi
Kryjąc się, w oczy prosto ci nie patrzy.