Strona:Ogród życia (Zbierzchowski).djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

STAW



Zadumał się staw wieczorem
I trzcin się skarzy szelestem:
Hej! na tym świecie ogromnym
Ja jeden nie wiem, czem jestem.

Mam w sobie ziemię i niebo
I słońce złote i jasne,
A wszystko to jest nie moje,
A wszystko to nie jest własne.

Od drzew pożyczam zieleni,
Od nieba różu i złota.
Cudzemi żyję barwami,
Czemże jest moja istota?

A nawet gwiazdy srebrzyste
Co na dnie lśnią się w tej chwili,
Skradzione są nocy czarnej,
Która nademną się chyli.

Czyli istnieję sam w sobie,
Jak wszystko, co nie przemija,
Czy przez to jestem jedynie,
Co się w mej głębi odbija?