Strona:Ogród życia (Zbierzchowski).djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

GŁOSY TĘSKNOTY



W pochodzie życia i w tętencie zdarzeń,
Mierzonych codzień przez planet obroty,
Wszędzie objawia się pozłótka marzeń,
We wszystkiem dzwoni cichy ton tęsknoty.
 
Przez nią dopiero przed duszą się iści
Owo wewnętrzne piękno wszechistnienia:
W gałązce drzewa smutnej i bez liści
O przyszłej wiośnie czają się marzenia.

Niebo w daleką wpatrując się ziemię
Śle ku niej gwiazd swych szczęśliwą złocistość
I w oczach ludzkich baśń o szczęściu drzemie,
Choć już chłopięcą utraciły czystość.

Spada meteor i skier pióropusze
Zapala nagle na sierpniowem niebie:
To się zderzają ze sobą dwie dusze,
Które przez wieczność leciały do siebie.

Gdy czarne włosy nocy się rozplotą,
Z nieznanej dali wciąż na coś przyzywa.
Może tęsknota to jest za tęsknotą,
Wszędzie obecna i wieczyście żywa?