Strona:Ogród życia (Zbierzchowski).djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

STACJE



Już dojechałem w życiowej podróży
Do stacji z czarnym napisem: Pół wieku.
Napróżno proszę konduktora: Człeku
Bądź dobry! tutaj zatrzymaj się dłużej.
 
Po cóż przeganiać, co się nie da przegnać?
W tem tempie dalej jechać już nie mogę.
Chcę raz choć spojrzeć na przebytą drogę
I z tem co przeszło pragnę się pożegnać.

Spocznijmy trochę i wychylmy kielich —
Wspaniała podróż, a jednak się smucę,
Bo wiem, że nigdy więcej nie powrócę
Do owych stacji, któreśmy minęli.

Konduktor spojrzał na wiednące liście,
Na czarne niebo bez najmniejszej gwiazdy,
Jakby wyczytać chciał z nich rozkład jazdy
I białą ręką dał znak maszyniście.

A potem rzekł mi: W cierpliwość się okuj.
Pędzić musimy dalej bez wytchnienia,
Aż nam wyłoni się z tej nocy cienia
Ostatnia stacja, co się zowie: Spokój.