Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/313

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   304   —

A kiedy wsiadłszy w starym tym grodzie na pociąg, dobijałem do wrót Glazgowa, noc czarna trzymała już ziemię od dwóch godzin w swoich objęciach. Pojmiecie, jak na tle tej nocy przedstawił mi się brudny i ponury zawsze Glazgow, jakiego doznałem wrażenia, kiedy z obrazami Loch-Katrine'u w duszy, otworzyłem oczy na jego zaniedbanych ulicach. I nie zadziwicie się, gdy wam powiem, żem zasłoniwszy wzrok ręką, przebiegł te ulice w jednej chwili, i pospieszył co prędzej do hotelu i utonął tam w marzeniu. I doznałem zaiste rozkosznej niespodzianki, — w marzeniu przesunął mi się raz drugi przed oczami ten cudny kraj, w marzeniu zobaczyłem poraz wtóry jego czarodziejskie obrazy. Jakże pragnąłbym choć z raz jeszcze w życiu tak pomarzyć!...

∗             ∗

Na jeziorach i górach Trosachu, zakończyłem wędrówki moje po tym kraju. Niewolnik okoliczności i zajęć, nie zdążyłem już odwiedzić ani wysp rozsiadłych u zachodniego brzegu Szkocyi, ani puścić się na daleką północ. Obowiązki ciągnęły mnie do domu, pojechałem więc, przyrzekając sobie w duszy, że tu jeszcze powrócę. Czy powrócę? Kto to wie, kto rozwikła zagadkę przyszłości, jaka otacza nas do mogiły, - ale że powrócić chcę, za to ręczę. Wa-