Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/483

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   479   —

Już piewcy stoją w sali, gdzie kolumn rzędy mkną,
Na złotym tronie zasiadł z małżonką rycerz swą;
On — groźny, jako zorzy północnej krwawy żar,
Ona znów — słodka, cicha, jak srebrnej pełni czar.

Uderzył starzec w struny, przedziwny dobył ton,
Akordy dźwięków, zda się, ze wszystkich płyną stron.
I rozbrzmiał głos młodzieńca, jak śpiew niebiańskich sfer,
Głos starca wtórzył głucho, jak cichy elfów szmer.

Śpiewali o miłości, o wiośnie młodych dni,
Wierności, dumie męskiej, za wolność lanej krwi,
O wszystkiem tem najsłodszem, co w sercu ludzkiem drga,
O wszystkiem tem najwyższem, co wstrząsa pierś jak skra.

W dworaków tłumie cichnie szyderczych echo słów,
Zuchwałych wojowników chyli się kornie huf,
A pani zamku, rzewne a słodkie lejąc łzy,
Śpiewakom wonną różę od piersi rzuca swéj.

„Wieść lud mój na manowce, małżonkę nęcić mą?“ —
Wściekle się rycerz zrywa, zbladło mu usta drżą.
Miecz ciska, ten jak piorun już w piersi chłopca tkwi,
I, zamiast słodkich pieśni, wzwyż tryska struga krwi!

W popłochu, zgrozą zdjęty, rozpierzchł się dworzan rój,
W objęciach mistrza młodzian ze śmiercią skończył bój.
W płaszcz starzec go owinął, na konia złożył grzbiet
I precz, z brzemieniem drogiem, z krwawego zamku szedł.

Lecz, opuściwszy gród już, zatrzymał się u wrót,
Pochwycił harfę swoją, śród harf prawdziwy cud;
O słup ją marmurowy roztrzaskał jeden cios,
A w zamku jak grzmot rozbrzmiał pieśniarza groźny głos:

„Biada wam, dumne sale! Niech nigdy słodki dźwięk
Nie zabrzmi tutaj pieśni, ni strun harfianych brzęk,
Niech jęki tylko, łkania, szczęk kajdan chwyta słuch,
Aż w gruzów stos was zmieni wieczystej zemsty duch!

„Biada wam, wonne sady w majowych blasku zórz!
Na tego trupa patrzcie — jak śmierć go zmienia już...
O, zginie zato marnie! Niech każde źródło schnie,
Niech was w skalistą puszczę przyszłości zmienią dnie!

„Biada ci, niecny zbójco, śpiewaczych klątwo harf!
Niech płonną będzie żądza twa krwawej sławy szarf;
Twe imię - niepamięci niech wieczny schłonie cień,
Rozwiej się, zgiń bez śladu, nakształt powietrznych tchnień“.

Tak wołał stary pieśniarz. Wysłuchał starca Bóg,
W zwaliskach legły mury, chwast porósł zamku próg.