Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/430

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   426   —

Huon rąbie i kolo, a półmisek duży
Od biesiady porwany za tarczę mu służy.
Rycerz wyplenia niedowiarków plemię;
Najmężniejszych wywrócił i trząsnął o ziemię.

Szerazmina tymczasem wdzięczny widok łudzi,
Zdaje się staruszkowi, że na polu chwały
Ujrzał dawnego pana. Najszczęśliwszy z ludzi!
Wszystkie za jednym razem żyły mu zadrżały.
Ale zaraz go ocknął nagły krzyk księżniczki,
A krwawy przewidując, koniec tej potyczki,
Opamiętał się rychło, i jak sam półbożek,
Pełną piersią uderzył w czarodziejski rożek.

Na dźwięk rogu z niebiosów blask i łoskot runie,
Jak błysk po błysku, piorun po piorunie;
Zamku przestworze czarna noc zalała.
Rój duchów nad głowami w błyskawicach pała;
Zajaśniały sklepienia w czerwonawej łunie,
Już wali się złamana pohańska nawała;
Barbarzyńcę jak pjani, wzrok i słuch zawarli,
Zatoczyli się, padli, leżą jak umarli.

Głuchy jęk sułtanowi ciężka pierś wyparła;
Dusza odbiedz gotowa najjaśniejsze ciało!
Sam jęk skonania skonał mu śród gardła!
Tętno zaledwo bije — wreszcie bić przestało.
A wtem burza ucichła na przybycie karła.
Liliowa po sali woń się rozpostarła,
I jak archanioł n ludzi w gościnie,
Sam Oberon na chmurce pod sklepieniem płynie.


∗             ∗

Już na niebie wieczorne zapala się zorze,
U nóg ich świat się mroczy, mgła doliny cierni:
Już księżyc się przegląda w niejednem jeziorze,
Coraz ciszej i ciszej w powietrza przestworze;
Zaprzężne ptaki z wozem, skrzydły znużonemi
Zniżając się nieznacznie, usiadły na ziemi —
Wtem podróżni spostrzegą gmach, co z pod chmury
Pnie się, błyskając w dali lśniącemi się mury.

Pałac ten opasany ogrodem różanym,
Migocąc się jakoby promieńmi jutrzenki,
Rubinowym odblaskiem dokoła rozlanym,
Nadawał okolicy czarodziejskie wdzięki.
„Pono tu niegdyś....“ rzekł na widok dziwa
Paladyn, tonąc w myślach, — lecz wnet głos urywa,
Gdy zarazem pałacu bramy otworzono,
I zeń w dziesięciu parach wyszło dziewic grono.

,