Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/421

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   417   —

Bóg go nazywa wybrańcem, niebo — Eloą. Nad innych,
Których Bóg stworzył, jest większy, najbliższy Niestworzonego.
Jakże jest piękną myśl bożego wybrańca Eloi,
Piękną jak cala człowieka dusza, Bogu stworzona,
Kiedy nieśmiertelności godna zatapia się w myślach.
Wkołoględny wzrok jego piękniejszy nad ranek wiosenny,
Milszy od gwiazd, gdy się przemkną przed Stworzyciela obliczem
W krasie młodzieńczej i światła pełności, z urokiem dni swoich.
Bóg go stworzył najpierwej. Udziałał mu ciało żareczne
Z zorzy porannej. Gdy się stał, obłoczyste niebiosa
Opłynęły go wkoło. Z otwartemi ramiony
Bóg go wychylił z obłoków i rzekł błogosławiąc: „Stworzeńcze,
Otom jest!“ I ujrzał przed sobą Stwórcę Eloa,
Patrzał nań z zachwyceniem i stał w natchnień wyłowie,
Patrzał znowu i zachwiał się, gubiąc się w boskiem spojrzeniu.
Wreszcie przemówił, powiedział Przedwiecznemu swe myśli;
Wszystkie myśli i wszystkie nowe, wzniosło uczucia,
Co przenikały jego wielkie serce. Wprzód światy
Wszystkie przeminą, wprzód z swego nanowo wynurzą się prochu,
Wprzód jeszcze mnogie stulecia w bezmierną zapadną się wieczność
Nim najwznioślejszy z chrześcijan uczuć domierzy wielkości.
Na świeżowstalych promieniach, w całym piękności swej blasku
Spuścił się teraz Eloa do posłanniczego anioła,
Aby go zawieść przed ołtarz Jednawcy...
Rączo z otwarciem ramion strzelistem, serdecznem spojrzeniom
Pośpieszyli do siebie. Drżenie ich zdjęło z radości,
Gdy uścisnęli się oba. Takie ogarnia dwóch braci.
Co cnotliwi śmierci za ojczyznę pragnęli,
Gdy bohaterskiej krwi pełni po czynach się ujrzą wieczystych
I w objęcia się rzucą przed ojcem większym od siebie...
Stanął przed Gabryela obliczem
Ołtarz Jednawcy. Widzi go, idzie w uroczej piękności
I z kapłana godnością, niesie dwie czary ze złota
Pełno świętego kadzidła, i przed nim stawa zdumiały.
Przy nim stanął Eloa i boskich lał dźwięków strumienie
Z arfy, by seraf ofiarny do górnej zagrzał się modły.
On go słucha, więc arfa, pani serc wielowładna,
Wznosi duch jego płomienniej. Rozgrzany wre jak wszechmorze,
Kiedy w burzy zwieszczony po niem głos Pański przechodzi.
W Boga patrząc Gabryel, śpiewał głosom przemożnym.
Teraz słyszy Ojciec Przedwieczny, słyszą niebiosa,
Twą, Pośredniku[1]), modlitwę. Sam Bóg zapalił ofiarę
W sposób cudowny, a święty dym z modlitwą pospołu
Wzniósł się i coraz się wznosił i w kłębach wił się do Boga,
Jako kiedy z gór ziemnych całe niebo zakrywa.
Dotąd zwrócone ku ziemi miał Jehowa oblicze;

  1. Pośrednik — Chrystus.