Niech leczę chorych i wspieram ubogie,
Co są bogatsze i czystsze o wiole
Przed Zbawicielom ode mnie, grzesznicy.
Gojąc ich rany, niechaj swoję leczę!
W modłach, jałmużnach żywot pokutniczy
Niechaj się chmurnym wieczorem dowlecze,
Na odkupienie rozkosznemu dniowi,
Co przyniósł zgubę mojemu królowi!“
(A. Pajgert).
Wtedy on, utopiwszy tęskny wzrok w niewieście,
Rzeki: „Czyś znała Enocha Ardena w tem mieście?“
— „Jabym go i dziś, rzekła, o sto mil poznała.
„Pomnę, gdy szedł ulicą, śliczna postać cała,
„Głowa zawsze do góry, nie bał się nikogo".
A Enoch na to smutnie: „Odcierpiał on srogo,
„Dziś jego głowa nizko, i nikt nań nie baczy,
„Za trzy dni biedak skończy swój zawód tułaczy;
„Jam Enoch Arden". — Wdowa krzyknęła strwożona:
„Co? Ty Enoch? nie wierzę, nic mię nie przekona,
„On był o stopę wyższy od ciebie... Nie lada
„Był to człowiek". — A Enoch znowu odpowiada:
„Niewiasto! tak to ręka zniżyła mię boska,
„Złamały mię do szczętu samotność i troska.
„Lecz spójrz mi dobrze w oczy, przypatrz mi się blizko:
„Jam pojął tę... co dwakroć zmieniła nazwisko,
„I poszła za Filipa. Siądź, i słuchaj bacznie“.
I wtedy on jej wszystko opowiadać zacznie:
Podróż, rozbicie, długi swój żywot sierocy,
Powrót, jak ujrzał Ancię z jej ogródka w nocy,
I jaki powziął zamiar, i jak się cierpliwie
Utrzymał w nim do końca. — Słuchając w podziwie,
Wdowa łez potokami zalewa swe oczy,
Wzdycha, a przytem ledwie z skóry nie wyskoczy,
By po calutkiem mieście, w swych znajomych kole,