Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/356

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   352   —

By odpowiedzieć jego lutni złotéj,
Godniejsze od piramid olbrzymiej roboty.


XXXII.

I to ustronie, gdzie on wiódł swe życie,
Jakby stworzone było dla tych, którzy,
Śmiertelność swoją uczuwszy sowicie,
Pragną, gdy los im wsze nadzieje zburzy,
Znaleść schronisko śród zielonych wzgórzy;
Stąd widok rojnych miast się rozprzestrzenia,
Lecz pustelnikom urok ich nie służy;
Tu słońce siłą swojego promienia
Dzień każdy w dostateczną uroczystość zmienia:


XXXIII.

Odsłania góry, lasy i ogrody,
Leje swe światło na szumne ruczaje;
Wraz z niemi płyną, czyste, jak te wody,
Ospale chwile; lenistwem się zdaje
Taka bezczynność, lecz tutaj powstaje
Morał: jak mamy żyć, uczą nas roje
Ludzi, jak umrzeć — samotności kraje;
Tutaj czyż próżność ma pochlebco swoje?
Tu z bóstwem człek samotny musi staczać boje,


XXXIV.

Lub też, być może, ze swemi demony,
Co, gdy się z wnętrza lepsza myśl wyłania.
Łamią jej władzę, zdobyczy w strapionéj
Szukając piersi, w ludziach, od zarania
Lubiących strachu i mroku mieszkania,
Albowiem sądzą, że przeznaczeń siłą
Odstąpić od nich los się wiecznie wzbrania:
Krwią dla nich słońce, a ziemia mogiłą,
Grób piekłem, co w straszniejszy jeszcze zmrok się skryło.
(Jan Kasprowicz).

2. Korsarz.
Konrad, zdradzony niegdyś i zelżony, znienawidziwszy ludzi, został wodzem rozbójników morskich, którzy do tajemniczej jego osoby całą duszą są przywiązani. Oto jego charakterystyka:


Któż jest tym wodzem? Od brzega do brzega
Imię się jego jak piorun rozlega;
To dość — o resztę nie troszczy się rzesza.
W bitwach on tylko z ich tłumem się miesza;
Zresztą sam zawsze; — krótkie jego słowa,
Lecz wnet, co wyrzekł, dłoń spełnić gotowa.