Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/335

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   331   —

Pytam dzisiaj bezstronnego,
Gdyby miotła z wiechcia swego
Tak się chlubiła, jak człowiek z peruki,
Jakby się śmiano z tak niezgrabnej sztuki!
Ale już słyszę, ktoś mi z boku powie:
Miotła jest tylko drzewem, co stoi na głowie.
Lecz i my ludzie czyż tak nie stoimy,
Czyliż na głowach często nie chodzimy?
Czyż niejeden przed władzą w koperczakach zwinny
Nie ma tam głowy, kędy pięty być powinny?
Z tylą jednak słabości, chociaż nieraz chybi,
Do czegóż się człek nie wścibi?
Wszystko poprawia, wszystko wiedzieć żąda
I w każdy kątek natury zagląda.
A stamtąd wymiatając rozmaite brudy,
Kiedy w mniemaniu, że wynalazł cudy,
Dumny przed światem odkrycia swe głosi,
Jak miotła, tuman kurzawy podnosi!
Jeśli ten kostur, wiecheć zaszargany
Jest przez dziewkę tak szarzany,
Ach, w każdej kobiety ręku,
A często nawet bez wdzięku,
Czemże jest człowiek? Ach, co z nim wyrabia
Płocha lekkość lub złość babia!...
Nie mówmy dalej: obu meta niedaleka
I ten sam koniec miotły, co człowieka.
Gdy mało szczęścia, wiele doma złego;
Gdy się przez chwilę pośmieje, posmuci,
W staróści — już niezdatnego
Ktoś, jak ten wiecheć, na śmiecie wyrzuci.
(J. U. Niemcewicz).





XI. Aleksander Pope.
1. Heloiza do Abelarda.
Heloiza w walce namiętności z głosem sumienia religijnego, wyraża swą zazdrość względem spokoju nieskażonej westalki i przeciwstawia mu swoje udręczenia.


Jak ona jest szczęśliwą! O świętej kobiecie
Świat na wieki zapomniał i ona o świecie,
Światło słońca wciąż czystą myśl jej opromienia,
Jej modły są przyjęte, milczą jej pragnienia;
Tam na płacz i czuwanie sny są posłusznemi,
Koją boleść i błahe wrażenia tej ziemi;