Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/309

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   305   —

Za to, co nawet cząstką ciebie nie jest,
Weź mię, ach! całą!
Romeo.  Biorę cię za słowo:
Zwij mię kochankiem, a krzyżmo chrztu tego
Sprawi, że odtąd nie będę Romeem.
Julia.  Ktoś ty jest, co się nocą osłaniając,
Podchodzisz moją samotność?
Romeo.  Z nazwiska
Nie mógłbym tobie powiedzieć, kto jestem;
Nazwisko moje jest mi nienawistnem,
Bo jest, o! święta, nieprzyjaznem tobie:
Zdarłbym je, gdybym miał je napisane.
Julia.  Jeszcze me ucho stu słów nie wypiło
Z tych ust, a przecież dźwięk już ich mi znany.
Jestżeś Romeo, mów? jestżeś Monteki?
Romeo.  Nie jestem ani jednym, ani drugim,
Jednoli z dwojga jest niemiłem tobie.
Julia.  Jakieś tu przyszedł, powiedz, i dlaczego?
Mur jest wysoki i trudny do przejścia,
A miejsce zgubne; gdyby cię kto z moich
Krewnych tu zastał...
Romeo.  Na skrzydłach miłości
Lekko, bezpiecznie mur ten przesadziłem,
Bo miłość nie zna żadnych tam i granic;
A co potrafi, na to się i waży;
Krewni więc twoi nie trwożą mię wcale.
Julia.  Zabiliby cię, gdyby cię ujrzeli.
Romeo.  Ach! więcej groźby leży w oczach twoich,
Niż w ich dwudziestu mieczach; patrz łaskawie,
A będę silny przeciw ich gniewowi.
Julia.  Na Boga! niech cię oni tu nie ujrzą!
Romeo.  Ciemny płaszcz nocy skryje mię przed nimi.
Lecz niech mię znajdą, jeśli ty mię kochasz,
Lepszy kres życia skutkiem ich niechęci,
Niż przedłużony zgon w braku twych uczuć.
Julia.  Kto ci dopomógł znaleść to ustronie?
Romeo.  Miłość, co mi go doradziła szukać;
Ona mi instynkt, ja jej oczy dałem.
Nie jestem sternik, gdybyś jednak była
Równie daleko, jak ów brzeg, którego
Morze najdalsze podmywa krawędzie,
Śmiało po taki klejnot bym popłynął.
Julia.  Gdyby nie ciemność, co mi twarz maskuje,
Widziałbyś na niej rozlany rumieniec
Po tem, co z ust mych słyszałeś tej nocy.
Radabym form się trzymać, rada cofnąć
To, co wyrzekłam; ale precz udanie!
Czy mię ty kochasz? Wiem, że powiesz: — tak jest;