„Cierpienie już skończone! On lekki, uśmiechnięty"
Czy króla czy żebraka, grób wszystkich nas pogodzi.
Więc cicho, wy w koronie! To żebrak tu przechodzi!
Hej! z drogi, z drogi, wielcy! — Pielgrzymie wloką kości
I jedno więcej życie już w urnie jest wieczności.
Robakom będzie strawą i rozkład go pochłonie,
Wszak los ten przeznaczony i tym, co są w koronie.
Kolejno śmierć bogatym czy biednym też urąga,
Ustąpić z drogi, dumni! — to żebrak tu przeciąga!
Hej! z drogi, z drogi, możni! Pielgrzym się wyprowadza
Na cichy łan do Boga, gdzie śmierci ciemna władza.
Pochylcie głowy! krzepcie na sądu dzień już ducha,
Bo wiekuisty sędzia i skarg żebraczych słucha.
Wstrzymajcie wasze drwiny — pokuta będzie sroga!
Hej! z drogi, władcy! Żebrak wstępuje już do Boga!
(Wł. Trąmpczyński).
Z Vaslui dziewięciu wyszło nas,
(Dziesiąty sierżant) w drogę;
Przy pożegnaniu nie drżał nikt,
Ni w sercu uczul trwogę.
Jak sokół, który wzbija się
Nad skały hen! z pagórka,
My skrzydła mieliśmy u nóg,
Na czołach nieśli piórka.
Bo „dorobańcem“ każdy był
Z dawnych Rumunów duchem,
Sandały, kitle — to nasz strój,
Futrzana czapka z uchem.
„Indyków“ miano dał nam świat,
Bo niegdyś ludzie drwili!
Dziś ono chlubą — odkąd my
Z Bałkanów powrócili.
Latom porzucił każdy z nas
Swój dom, swój pług na roli,
Od Turków jarzma bronić szedł
Ten drogi kraj w niewoli.
Tak Matruguna sierżant rzekł,
Prostemi uczył słowy.
A my, gdzie tylko każe Bóg,
Iść każdy był gotowy.
Widziano nas, gdy pełna pieśń
W powietrzu rozbrzmiewała.
I z dumą patrzał ten i ów,
Z radością wioska cała.
A gdy spytano, czy na ślub
Prowadzą nasze szlaki,
Drwiąca odpowiedź brzmiała: „W bój
Lecimy, jako ptaki“.
„Więc niech wam szczęście bieży w ślad,
„Wracajcie zdrowi w strzechy!“
Padały słowa z kobiet ust,
Z ust starca, dziewki, klechy.
A wtedy sierżant rzucił w dal:
„Nie drżyjcie bez powodu!
„Wszak siedmiorakie życie wziął
„Śpiżowe, Rumun z młodu!“
Ach! komu wtedy poprzez myśl
Przelecieć mogło strzałą,
Że z dumnej naszej garstki tej
Powróci w dom tak mało!
Z dziewięciu zuchów — (sierżant nasz
W szeregu był dziesiąty),
Jam jeden — krew mi ścina mróz —
W rodzinne wrócił kąty.