Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/281

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   277   —

Bo zła siostra[1]) dla zaboru
Ojcowizny na swą właść,
Zamknęła ją do klasztoru,
Gdzie jej tylko kiry kłaść,
Gdzie w czarnego murach dworu
Przyjdzie jej z tęsknicy paść.
Gdyby słuchać mię umieli i t. d

Złoty kłosie ty pszeniczny,
Zakrzywionych strzeż się kos!
Pięknej dziewce kanoniczny
Do obłóczyn śpiewa głos
I nożyce z głowy ślicznéj
Ucinają jasny włos.
Gdyby słuchać mię umieli i t. d.

A zła siostra, co dziedziny
Zagarnęła jej i tron,
Potrzaskała tamburyny
W złości na ich dźwięczny ton
I otrzęsła z grusz drzewiny,
Z jagód krzew, winnicę z gron.


Rozgłosiła wreszcie, że umarła; śpiewacy jej zamilkli, oczy jej tylko pozostały, żeby płakać. Następuje wezwanie poety:


Ci, co noszą serce w łonie,
Co hrabiankę znali wprzód;
Ci, co z chaty po wygonie
Mistralowy[2]) słyszą chód;
Co dla czci wznieść radzi bronie
I ci, którzy wodzą lud...
Gdyby słuchać mię umieli i t. d.

Krzycząc: „Z drogi, ciemne chmary!“
Zapleceni z druhem druh,
Cała rzesza dzielnej wiary
Szlibyśmy, jak burzy duch,
I rozwitemi w lot sztandary,
Czarny klasztor rozbić w puch.
Gdyby słuchać mię umieli i t. d.
{E. Porębowicz).


2. Na cześć Jasmina[3]).

Wielka uderza dla nas godzina,
Tryumfem naszym tryumf Jasmina!
W imię oraczy, co wiodą pług
Po naszej starej prowanckiej ziemi
I przyśpiewują dźwięki swojskiemi,
Trubadurowi niech spłacę dług.
Witajcie najprzód, bracia Gaskony!
Z wyciągniętemi ku wam ramiony
Od wód Rodanu przychodzi brat!
Próżno w was biła powódź szalona,
Tchnieniem waszego wykarmion Jona,
Mowy ojczystej nie uwiądł kwiat!
Dziękiż ci, dzięki, waleczne plemię!
Gdy nam posucha paliła ziemię,
„Ratujcie! krzyczym, dopóki czas!“
I oto pieśni strumień uroczy
Od waszych krynic ku nam się toczy,
Plaskiem słonecznym oświeca nas.
Pieśń Jaśminowa prosta i szczera
Łzy nam wyciska, serca otwiera,
Karmi nas, pieści!.. Skądże ten cud?
Bo jak on Pindar, Tebańczyk boski,
Jaśmin opiewał rodzinne wioski,
Swe góry, rzeki, swój kraj, swój lud!
Gdy szkolnym pedant rzecze doń sucho[4]):
Twój gwar gaskoński razi nam ucho,
Poeto, nowych poszukaj dróg!“
„Nigdy, ach nigdy! śpiewak zawoła,
Strzedz mi dzwonnicy mego kościoła,
Tu mię na czatach postawił Bóg!“
Jak stary pątnik rozdaje słodko
Ziarna różańca, zwrotkę za zwrotką
Rzuca dla braci: słuchu go tłum
I swobodniejszą piersią oddycha
I pije chwałę z jego kielicha,
Karmi się dźwiękiem rodzimych dum.

  1. Hrabianka uosabia Prowancyę, a zła siostra Francyę.
  2. Mistral — chłodny wiatr północny.
  3. Wiersz ten został wygłoszony przez Mistrala podczas uroczystego odsłonięcia pomnika Jasmina w rodzinnem jego mieście Agon (w Gaskonii) 1870 r.
  4. Pierwsze próbki odrodzenia poezyi prowansałskiej w XIX wieku krytyka francuska przyjęła niechętnie i radziła jej przedstawicielom posługiwać się językiem francuskim.