Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   206   —

Zawieszony na sercu, w którem czas surowy
Ściera wszystko, tyś wiernie jej wspomnienia strzegł,
I ślady swe na zmiękłej twej kości słoniowéj
Łez moich wyrył bieg.
Powierniku ostatni duszy, co odlata,
Pójdź, zostań przy niem sercu i mów mi, o, mów!
Co ona ci mówiła, gdy dla reszty świata
Już zamarł dźwięk jej słów!
Mów! w niepewnej tej chwili, gdy dusza skupiona,
Głucha na pożegnania, żale, zdroje łez,
Cofa się, gdzie nam gęsta skrywa ją zasłona,
Za zmysłów naszych kres;
Gdy u ciemnego śmierci z życiem rozgranicza
Zawieszona, jak owoc, co wnet sam spaść ma,
Drży i chwieje się, czując, jak ją tajemnicza
Ochłania grobu mgła;
Gdy zmieszanej harmonji śpiewów, jęków, łkania
Nie słyszy już w sen wieczny grążący się duch,
Ty, przyciskany do ust w godzinie konania
Jak najwierniejszy druh:
By rozświecić straszliwe przejścia togo bramy,
Aby konającego wzrok ku Bogu wznieść,
Boski pocieszycielu, w którego ufamy,
Jaką mu szepczesz wieść?
Ty znasz, znasz sam konanie! wszak łez twych strumienie
Owej nocy straszliwej, gdyś łkał próżno już,
Świętych drzewin oliwnych rosiły korzenie
Od zmroku aż do zórz.
Z krzyża, gdzieś tajń tę zgłębił oczyma własnemi,
Widziałeś matkę w bólu zamienioną słup;
Tak jak my zostawiłeś przyjaciół na ziemi,
A ciało dałeś w grób!
W imię twojego zgonu, ufność moja roi,
Że mi na swojem łonie ducha oddać dasz;
Gdy ma godzina przyjdzie, pamiętaj o swojej
O, ty, co śmierć sam znasz!
Poszukam usty miejsca, gdzie jej usta mrące
Ostatni raz dotknęły wielbionych twych nóg,
I duch jej duszę moją powiedzie, gdzie słońce
To samo, ten sam Bóg.
Ach! gdybyż nad mem, wówczas śmiertelnem posłaniem
Stanęła postać w czerni, z srebrną w oku łzą,
I odjęła od ust mych, z cichem bólu łkaniem
Dziedzictwo święte to!
Podtrzymuj ją znów, skonać jej znowu daj słodziéj,
Uświęcony nadziei i miłości znak,
Na tego, co zostaje, z tego, co odchodzi,
Z kolei przechodź tak!