Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/465

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   451   —

Na myśl, że na to oczy swemi
będę spoglądał, czuję dreszcze.
A kiedy sobie wspomnę jeszcze,
że nadaremnem wszystko będzie,
gdy żal w najmniejszym zdjął cię względzie,
wtedy stracone trudy, leki
i młode życie twe na wieki“.
Tak jej to wszystko przypomina,
takci ją prosi, tak zaklina,
by porzuciła taką śmiałość,
ale w niej silna woli stałość.

Dziewka, poznawszy, że coprędzéj
może się wyrwać z ziemskiej nędzy —
nim jeszcze jeden dzień uciecze —,
tak-ci do niego z śmiechem rzecze:
„Za twoją miłość zapłać Boże,
że, nim na bólów pójdę łoże,
mówią mi prawdę usta twoje;
wierzaj, poniekąd ja się boję,
albowiem zdjęło mnie zwątpienie,
a ja ci wyznać się nie lenię,
w jakim rodzaju jest prawdziwie
ona wątpliwość, którą żywię:
twoje wahanie mnie przestrasza,
że w niwecz pójdzie służba nasza,
bo ty nie spełnisz jej, niestety!
Twe słowa godne są kobiety,
a duch jest w ciele twem zajęczy.
Zbyt wielki przestrach ciebie męczy,
że ja mam dzisiaj umrzeć, panie!
Źle ty wypełniasz swe zadanie,
chociaż mistrzostwa dzierżysz sławę.
Jestem kobietą, lecz obawę
wygnałam z serca; odważ-że się
krajać, a duch mój ból już zniesie.
Słyszałam właśnie z twojej wargi
na śmierć straszliwą groźne skargi,
wypowiedziane bez osłony.
Ale czyż byłabym w te strony
przyszła tak zdala, gdybym w duszy
nie czuła męstwa, by katuszy
choćby najwięcej znieść, gdy trzeba?
Tyś na mnie ściągnął łaskę nieba:
sam mi tę bladość odebrałeś,
a jeszcze więcej męstwa wlałeś;
w takiej mnie tutaj widzisz trwodze,
jakbym do tańca była w drodze;
bo gdzież męczarni taka siła,
coby się w życie moje wpiła,
coby przez jeden dzień je żarła,
ażebym rada nie umarła,
abym nie miała mieć przyczyny
oddać ten jeden dzień jedyny
za wieczystego dni żywota!
Niech się już zacznie twa robota!
Dalej! bo strachu niema we mnie!
Jeśli krew moja niedaremnie
popłynie dzisiaj; masz-li w głowie,
że memu panu wrócisz zdrowie,
przyczem ja żywot zyskam wieczny,
na miłość Boga! bądź bezpieczny,
zacznij coprędzej, pokaż przecie,
że jesteś mistrzem na tym świecie!
Saul mnie pobudzasz w tej godzinie;
wiem-ci, dlaczego ja to czynię —
w imieniu Tego, co łaskawy,
widzi tu nasze dobre sprawy
i swą nagrodę za nie łoży;
wiem, co powiedział nam Syn Boży:
Kto tu na ziemi odda siebie
na wielką służbę, w mojem niebie
weźmie największą ten zapłatę.
Dlatego życia mego stratę
bolesną myśl mi słodzi,
że on mnie wynagrodzi.
Umysłbym miała wżdyć szalony,
niebios wyparłszy się korony“.

Mistrz, zobaczywszy, co się dzieje,
że nic w niej hartu nie zachwieje,
powiedzie znowu tę dziewicę
przed męczennika smutne lice
i tak powiada do jej pana:
„By spełnić dzieło, snać wybrana
z wszystkich; pierzchnęły obaw mary!
Tylko odwagi! tylko wiary,
a ja wam znów powrócę zdrowie“.
I zaprowadzi, gdy to powie,
do odległego ją pokoju,
by nie był świadkiem pan jej znoju.
I zamknął przed nim drzwi w tę porę
na klucz a także na zaworę,
by nie widziały jego oczy,