Strona:O sześciu łabędziach.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   21   —

Już jestem przy was, bracia moi mili... będziecie z kwiatów koszulki nosili... zbliżcie się do mnie, o, wy, śnieżne ptaki, ustroję szybko w purpurowe maki...
Ale niestety! zaledwie do brzega, zbliżać się zaczną — macocha spostrzega — do czarownicy biegnie co ma siły, by do niej dzieci nigdy nie wróciły... spostrzegła kwietne koszulki królewny, jej głos wesoły, radosny a śpiewny...
O, jędzo! powiada, niech wichry zahuczą, niech kwiecie barwne z koszulek rozrzucą...
Czuję ja dobrze, że gdy włożą kwiecie, żyć będą znowu, jako ludzie w świecie...
Więc tchnęła jędza na kwieciste szaty, purpurę maków i modre bławaty; odleciał płatek i jeden i drugi i odlatywał kwiecia szereg długi... Rączkami dziewczę do piersi swej tuli, broni rozpacznie