Strona:O protagorejskim typie umysłowości.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wspólne konieczne do przyjęcia, ale nie realne jak przestrzeń trwanie, które nazywamy czasem; drugim etapem będzie, oparta raczej na schematach metodologicznych nauk poszczególnych, sztucznie narzucona jedność poglądu, którą nazwałbym, w przeciwieństwie do jedności poznania, czyli jednościowego opisu prawdziwego, jednością uspokojenia, lub mówiąc ordynarnie i modnie metodą „zaklajstrowania” istotnych różnorodności Istnienia, przy pewnej nieodpowiedzialności za wszystkie konsekwencje danej idei, na wzór, zupełnie uprawnionych w obrębie nauk, „hypotez pracy”.
Aby nie widzieć istotnych różnic elementów Istnienia można operować programową częściową ślepotą, a nawet sofizmatem, o ile tylko na to choćby pozory naukowej unifikacji pozwolą, przy czym termin „naukowość” często jest nadużywany, a zawsze prawie nie jest ściśle określany. Aby nie widzieć znów możliwości jedności ujęcia, który dany stan rzeczy lub Istnienie w całości narzuca, wywlekana jest często, z niedoskonałości zasadniczej nauk poszczególnych, z charakteru ich jednorodnej pojęciowej aparatury, lub raczej z ich metod, płynąca różnorodność niby niesprowadzalna elementów, jawnie do jednej kategorii fizykalnie należących np. drobin, atomów, elektronów, fal czy pól, mimo rzeczywistości pierwszych dwóch rodzajów, a hypotetyczności czy niepoglądowości dalszych. Podobnie rzeczy i atomy należą do tego samego rodzaju istności, a organizmy do zupełnie innego. Przyczem stale mieszana bywa programowo sprowadzalność zupełna danych poglądów lub systemów pojęć i pojęć poszczególnych do innych, z przyporządkowalnością tychże samych wymienionych istności, a pojęcie konieczne do opisania najprostszych stanów rzeczy, nie mówiąc już o całości Istnienia, pojęcie momentu niesamodzielnego, jest jako mało ważne zlekceważane. Dodatkowo bywa jeszcze stwierdzany brak hierarchii pojęć w danej dziedzinie, ich równorzędność, przy jawnej pierwotności jednych i pochodności drugich. W tych punktach widzę zawarte całe zwały beznadziejnych nieporozumień. Ale zamiast rozbabrać konieczną narzuconą przez Istnienie aparaturę pojęciową Ogólnej Ontologii, myślowe typy tego rodzaju wolą zastanawiać się nad subtelnościami względnie jednorodnych systemów pojęć np. podstaw logiki, matematyki i fizyki, aby następnie z niezmiernie wyostrzonymi, lecz na tle swej jednorodności właśnie nieodpowiednimi jakościowo ontologicznymi narzędziami, rzucać się na puding Bytu i czynić z niego pokiereszowaną pojęciowo miazgę, zamiast adekwatnej z nim konstrukcji, polaną tylko z wierzchu różowym lukrem beztroskiej i pewnej siebie naukowej jedności.