Strona:O protagorejskim typie umysłowości.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czeniu fizyki: od zderzeń ciał makro do jakiegoś ruchu pól, nie możemy jednoznacznie rozumieć powyższego zdania częściowego w powyższym twierdzeniu. A do tego części czucia mają być niespostrzegalne, „imperceptible”, czyli muszą być chyba tylko czymś fizykalnym, bo jako części czucia jako takiego, jako takie musiałyby być włanie spostrzegalne, inaczej nie byłyby częściami czucia. Samo czucie jako takie, ma się więc według Russella, składać z elementów fizykalnych i to w dodatku częściowo tylko. Na tym tle dochodzi Russell do swej koncepcji elektronów pomieszanych z odosobowionemi „perceptami” w głowie, w związku z tym, że według fizyki wszystko składa się z jakichś fizykalnych ostatecznostek, a jakości odmyśleć precz nie można i są one też według Russella w mózgu. Od mózgu wywinąć się niepodobna: zlekceważyli go Mach i Cornelius, nie dał mu rady wprost Avenarius: biologia, jako specjalny nowy pogląd biologiczny, zaczyna się powoli przewalczać. Chyba, że korząc się przed fizyką w zupełności, będziemy musieli wezwać na pomoc bezprzestrzenne entelechie witalistów. Ale to grozi fantastyką, wobec której statystyczny, biologiczny monadyzm jest szczytem trzymania się empirycznego stanu rzeczy. Równie dobrze jak Russell moglibyśmy twierdzić, że pojęcia składają się z organizmów, a organizmy z pojęć: stopień niedorzeczności byłby ten sam, mimo że obie teorie możnaby pogodzić z logistyką, może w imię tzw. „implikacji materialnej”, wprowadzającej pozytywnie nonsens do logiki. W następstwie dochodzi Russell na innej jak widzimy drodze niż Eddington do swego „neutral-stuffu”, który trochę „mind-stuff” tego ostatniego jednak przypomina. Widzimy tu przykłady typowego Protagorasa przy swej zabójczej unifikacyjnej robocie.
Przykłady zbytecznej w swym rozszerzeniu dywesyfikacji daje nam kwestia geometrii nieuklidesowych i operacyjna teoria pojęć fizykalnych Bridgmana, szczególniej rozwijana przez jego uczniów nie zdających sobie sprawy, początkowo jak i sam prawdziwie genialny ich mistrz, z daleko idących ontologicznych jej konsekwencji.
Teraz podam parę przykładów dywersyfikacji nie na miejscu. Z jednej strony Protagoras lubi sfery między któremi następuje tzw. „rozmycie” czy zmazanie, a z drugiej lubi nie widzieć wspólności tam, gdzie się ona jak byk narzuca. A więc np. w imię względności pojęcia jednorodności nie uzna, że fizyka i logika operują jednorodnymi systemami pojęć, tj. rozciągłościami martwymi w ruchu z jednej i pojęciami z drugiej strony. Oczywiście, że są różnice między atomem np. a polem, albo znakiem sumy logicznej i pojęciem przedmiotu