Strona:O protagorejskim typie umysłowości.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzącą do idealizmu, powinny rozrosnąć się więcej, wraz z naukami społecznymi, co zdaje się już obecnie zarysowywać.
Przerost logiki i fizykalizmu i antagonizm ich w stosunku do ontologii, przypomina pewne zjawiska w życiu społecznym ludzkości, gdzie nie rozróżnia się naturalnego rozwoju, mimo rozbicia na narody i państwa, w kierunku zgodnego ich współżycia, na tle jedności kultury i postępującego uspołecznienia, od narzuconych par force organizacji społeczeństw w imię haseł, które szlachetne w zasadzie, stają się zgubnymi w pewnych natężeniach i transformacjach, mających źródła swe zupełnie nie tam, gdzie się znajdować zdają. Mam tu na myśli przede wszystkim stosunek nacjonalizmu do ustroju kapitalistycznego.
Kardynalnymi błędami tkwiącymi u podstawy tendencji unifikacyjnych są: karygodne programowe ogólne pomieszanie pojęć: sprowadzalności i przyporządkowania, a następnie związana z nim jawnie fałszywa zabójcza teza o wzajemnej sprowadzalności poglądów: fizykalistycznego i psychologistycznego, prowadząca do fantastycznych pomieszań tych poglądów w opisie Istnienia. Na tle tych stosunków wyrastają jako dodatkowy złośliwy nowotwór, koncepcje o kierunku pozytywnym, w przeciwieństwie do czysto negatywnych wyników wiedeńczyków, ale nie dodatnie bynajmniej jako osiągnięcia: są to emnacjonistyczne metafizyki przerażonych pustką fizykalizmu fizyków, jego wiszeniem w próżni w czystej jego postaci, która okazuje się nawet w obrębie samej fizyki nie do utrzymania. Mam tu na myśli Eddingtona i jemu podobnych.
O ile u wiedeńczyków panuje szatańska ścisłość w górnych piętrach systemów, przyczem podstawy, oparte na bagnie niewylegitymowanych pojęć pierwotnych, toną w mgle i mroku, przy czym gmach cały, jak żelazo-betonowe pudło chwieje się w przerażających amplitudach, czego zdają się nie odczuwać siedzący wewnątrz niego jego twórcy, o tyle w drugim wypadku mamy do czynienia z jakimś snobistycznym nieomal szykiem i pozą na nonszalancję ludzi, na tle osiągnięcia prawdziwych ostatnich szczytów w ich własnych specjalnościach i faktycznej potęgi ich umysłów, w związku z czym zlekceważają oni problematykę ontologii, do której się bez odpowiedniego przygotowania zabierają, chwaląc się jakby swoją niewiedzą, mimo owych szczytowych w nauce wyników.
Nie będę wchodził tu w szczegółową krytykę poglądów wiedeńczyków, którą na większą skalę zajmowałem się w oddzielnych pracach. Pomijam tu przeniesienie punktu ciężkości ze stanów rzeczy opisywanych przez zdania na zdania same. O ile nie mówimy o twier-