Strona:O lekceważeniu ojczystej mowy.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rzecz dziwna! My starsi, cośmy nawet katechizmu uczyć się musieli po niemiecku, co pamiętamy „Sprachzeichen, (przymus mówienia po niemiecku w szkole) których bito, gdy się zwali Polakami, a nie Galicyaninami, my starsi posiadamy więcej czci dla ojczystej mowy, więcej miłości i lepiej nią władamy, niż to młodsze i młode pokolenie, co już w polskich szkołach naukę pobierało. Dlaczego?
Powiadają, że minister hr. Beust wyraził się niegdyś, gdy ważyły się sprawy autonomii dla naszego kraju, w te słowa: „Polakom można dać wolność jak największą bez szkody dla jednolitości państwa, bo dopóty kochają wolność i ojczyznę, dopóki jej nie mają. A jak zmarnowali niegdyś i wolność i ojczyznę, tak zmarnują je zawsze, gdy je uzyskają“. Czy to prawda, że Beust tak powiedział, tego nie wiem, ale to prawda, że nie znać u nas działania szkoły polskiej i polskich nauczycieli. Nie wina to szkoły i nauczycielstwa, jeno ogólno narodowa. Jesteśmy narodem marnotrawnym! Marnotrawimy też jedyny skarb narodowy: cudną mowę naszą!