Strona:O krasnoludkach i żelaznych górach (1939).djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszystko, co wiedział o złej czarownicy. Nie wspomniał tylko nic o żabce i jej radach.
Nazajutrz o świcie już był przy skałach. Tym razem zamiast starej babulki, proszącej o pomoc, zjawiło się dwóch karłów. Stanęły one opodal Jaśka i zaczęły się z niego wyśmiewać.
— Patrzcie, patrzcie, jak niedołężnie podnosi on ten kilof — wołały. — Znać, że nigdy nie był górnikiem. Może go nauczyć, jak należy trzymać oskard?
Ale chłopiec nic sobie nie robił z tych uwag. Rozgniewane karły zaczęły rzucać w niego kamieniami. Ale i to nie oderwało go od pracy. Wiedział dobrze, że to czarownica nasyła swe sługi, by mu przeszkodzić w robocie.
Trzeciego dnia zjawiła się czarownica sama w postaci, którą znał tak dobrze. Usiadła naprzeciw chłopca i zaczęła mu wygrażać:

— Udało ci się raz uciec spod mojej

18