Strona:O jaskółce i ziarnku (1939).djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zdkiem, żeby pisklęta nie spadały na ziemię — powiedziała Fela.
— Z deseczki też spadną, lepiej przymocujmy koszyczek — zaproponowała Ela.
Uplotły więc mały koszyczek z wikliny i umocowały tuż pod gniazdkiem. Mama-jaskółka przyglądała się temu ciekawie. Tego samego dnia dwoje piskląt wpadło do koszyczka. Wygramoliły się stamtąd o własnych siłach. Mama-jaskółka mogła teraz spokojnie odlatywać na polowanie, wiedziała, że dzieciom nic złego się nie przydarzy.

Wkrótce jaskółki nauczyły się latać i same już sobie łowiły muchy. Tak minęło lato. Gdy nadeszły jesienne chłody, bardzo wczesne w tych stronach, jaskółki zaczęły myśleć o odlocie. Pewnego popołudnia, gdy trzy siostrzyczki siedziały na swej ławce, przyleciała stara jaskółka. Usiadła na najwyższej sosence i odezwała się ludzkim głosem:

12