Strona:O Żydach i kwestyi żydowskiej.pdf/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

co o żydach i kwestyi żydowskiéj, napisaćby można. Naturalnie. Inaczéj nie zamierzałam. Przedmiot ten jest tak różnostronny, tak gromadzącemi się na nim od wieków kolcami zjeżony, tak z najróżniejszemi innemi zagadnieniami i interesami zwikłany, że, aby ze wszystkich stron go ukazać i wszystkie składowe części jego ścisłemu rozbiorowi poddać, trzebaby pisać bardzo długo i daleko uczeniéj, niż ja to uczynić mogłam. Co więcéj, uwagi i myśli te, luźnie i pobieżnie kreślone, nie przedstawiają nawet wszystkiego, co kiedykolwiek przyniosły mnie saméj długie godziny badania przedmiotu tego w książkach, życiu i własnéj rozwadze. Chciałam, aby pismo to było krótkie i lekkie; bo głównym celem jego jest wezwać przez nie szérszy ogół do głębszego zastanawiania się nad przedmiotem tym, do żywszego zajmowania się nim — nie namiętności, ale władz myślenia i rozumowania. Pragnę téż, aby ulotne kartki te przyczyniły się do wywołania około sprawy téj ruchu tego i téj zamiany myśli, które jedynie drogi czynom rozświecać i torować mogą. Wprawdzie utrzymują niektórzy, że od zbyt wytężonego ruchu umysłowego, od niezmiernéj liczby głosów naradzających się nad publicznemi sprawami, aż duszno się u nas zrobiło. Ja jednak zdania tego nie podzielam i myślę, że we względzie tym wyosobnioną nie jestem. Wielu zgodzi się z tem, że jest duszno — ale, aby duszność ta pochodziła z nadmiaru życia i ruchu, to już być może tylko indywidualnem zdaniem kogoś, kto stworzony na zakonnika, wypadkiem jakimś pośród świata żyjących pozostał, a ziemskie głosy uszy jego ranią, bo mu niebiańskich słuchać przeszkadzają. Prosta ziemianka i ogniwami mocnemi jak miłość bez granic, do rodzinnéj ziemi swéj przywiązana, pragnę nietylko mówić o wszystkiem, co jéj dotyczy, ale chciwego nadstawiam ucha w stronę, w któréj jakiekolwiek toczą się o niéj rozmowy