Strona:Nowy Przegląd Literatury i Sztuki 1920 nr 1.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

posiąść władzę,
która ludzi uspokoi
i po ludzku ich napoi
i nakarmi i gotową
zawsze będzie szyć im nową
suknię, panie, na ich plecy,
albo starą im połata
na ich arcyludzkie ciało —
wybór kutej i bez świecy
znajdziesz łatwo: albo, albo —
albo spokój, albo bój,
papierowy królu mój!...
MARCHOŁT. Już się stało!
Już wybrałem... kroczę dalej,
choćby tron ten potrzaskali!
Mych zamiarów nic nie zmieni!
Jedna dla mnie, nie dwie bramy:
KTOŚ. Śmieszna chwalbo!
Idą twoi — uwiedzeni,
z których chciałeś mieć — olbrzymy!
Adieu, addio,
caro mio!
Dziś się jeszcze zobaczymy!...

(znika)

MARCHOŁT. Caro mio?... Mniejsza a to!...
Chociaż nikt mnie nie podtrzyma,
otwartemi ja oczyma,
pewnym krokiem,
a nie chyłkiem, a nie bokiem...

(na scenę wchodzą)

MINISTROWIE. My cię, władco, podtrzymamy

— — — — — — — — — — —

JAN KASPROWICZ.