Strona:Nowy Przegląd Literatury i Sztuki 1920 nr 1.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

MARCHOŁT. Z ludzkiem łajnem!
KTOŚ. Rzecz zwyczajna...
MARCHOŁT. I z naturą tego łajna...
KTOŚ. Jeśli nie chcesz w nadzwyczajnem
ugrząść łajnie!...
MARCHOŁT. Nadzwyczajnie!
Deklinacja prawie moja!
KTOŚ. Jak ci się to raz zdarzyło...
MARCHOŁT. Nieraz, Ktosiu!
KTOŚ. Tem ci lepiej!
MARCHOŁT. Za to człowiek rad im wrzepi...
KTOŚ. Albo oni człowiekowi...
MARCHOŁT. No i będą wszyscy zdrowi!...
KTOŚ. Wszyscy, panie? Tak jest pewna
twa ostoja,
tron twój z drewna?
MARCHOŁT. Z drewna? z drewna? Może, panie
Królowanie...
KTOŚ. Tak! Nie z tego jest-ci świata
twe Królestwo, bo to, zda się,
mój grubasie,
chciałeś rzec...
Rzuć to w piec!
Puść do kata,
mój ty Królu malowany,
te nieludzkie twoje plany...
MARCHOŁT. Nie skusisz mnie
KTOŚ. Ja nie kuszę,
jeno mówię:
na prawdziwym siądziesz tronie,
wykowanym z srebra, złota,
nie złożonym z kołków, z płata,
czy też z desek, czy też z pali,