Strona:Nowy Przegląd Literatury i Sztuki 1920 nr 1.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
NIEMCY
(WCZORAJ I DZIŚ).
I.

Na dnie Morza Północnego pomiędzy czerwonym Helgolandem a zieloną Anglją, aż daleko na północ ku czarnym wybrzeżom owych pianą obluzganych wysp skalnych, które za dawnych czasów były schroniskami rozbójniczych wikingów, żyje pewien gatunek raków morskich, należących do rodziny „paguridae“, a zwanych przez niemców „rakiem pustelnikiem“. W akwarjum morskiem na Helgolandzie można było przed wojną oglądać i badać dziwne obyczaje tych mieszkańców morza, posiadających co prawda, jak każdy rak uczciwy, nożyce, ale pozatem niemających żadnej skorupy ochronnej. Swą bezbronną różową nagość rak pustelnik chowa w pustych konchach ślimaczych, znalezionych na dnie morza, czego wynikiem jest, że tylna część jego ciała przybiera spiralny kształt konchy, w której połową swego jestestwa żyje. O ile taki rak ma „swoją“ skorupę na grzbiecie, robi wrażenie bardzo pewnego siebie, udzielnego panka. Skorupa cudza i nożyce własne tworzą jedną całość zbrojną, Zygfrydowską. Każdy rak pustelnik posiada widocznie wrodzone zdolności umiejętnego noszenia skorupy każdej wielkości na swoim grzbiecie, czego wynikiem są atoli wielorakie tragiczne powikłania. Rak silny, wielkich rozmiarów naprzykład, któremu przypadł w udziale przykry los znalezienia zbyt