Strona:Nowy Przegląd Literatury i Sztuki 1920 nr 1.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
VII.

Dla piersi mych — zaświatów zbyt rzadkie powietrze,
nie dla wędrowca z dolin zimne, górskie szczyty,
a dłoń ma szuka ciągle w próżni, z czem się zetrze,

a stopa wokół bada, gdzie gościniec bity.
Bom jest z Twojej pańszczyzny, Twej zapisan glebie,
i, żeś mię takim stworzył, spełniam los najmity.

Lecz nie usłużę Tobie tak w każdej potrzebie,
— boś przecie sam swój wszechświat przeciął przez połowę,
i każda z tęsknot moich, którą tu pogrzebię,

tam w górze przed Twym tronem butnie wzniesie głowę!



VIII.

Wiem Panie, że niepróżno w Twej chorągwi służę,
że niedarmo me piersi pancerz Twój oblekły!
Za Ciebie znów się skryję, jak w grodzkie zamurze,

gdym bywał przeciw wrogom za szańce wyciekły,
gdym krokiem i orężem obce mierzył strony.
O Panie! Me tęsknoty przeciw mnie się zrzekły,

i muszę je utwierdzić poza zamku brony,
by nie pierzchnęły w dale, jak stada sokole;
bom jest przez wrogów w grodzie Twoim oblężony.

i tylko w cieniu szańców Twoich walczyć zdolę.