Strona:Nowelle (Halévy) 55.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wrażenie... Po niej... ja... i moja suknia, wyglądałybyśmy licho; czekam więc, żeby się zjawiła jaka brzydota... ale co się nazywa, brzydota, — i dopiero za nią wejdę.
Gdy kończyła te słowa, nieobracając głowy, ujrzała w lustrze panią de V. żonę agenta bankowego. Była to osóbka okrągła, pękata, zakroszczona, trędowata, kołysząca się na krótkich nóżkach, tem śmieszniejsza, że miała na sobie brylantów, za stopięćdziesiąt tysięcy franków.
— Tego mi właśnie trzeba, rzekła do mnie po cichu pani de B.... — Nie znajdę nic lepszego...
Pani de B. weszła więc zaraz po pani de V. i prawem kontrastu, z pewnością sprawiła tego wieczoru, korzystne wrażenie.
Wielkie i małe salony są pełne, przepełnione, wszyscy jako tako umieszczeni. Trzykrotnie odzywa się dzwonek, poczem następuje cisza uroczysta... Zacznie się komedya... Tak autor jak artyści należą do wielkiego świata. Ach te komedye pisane przez amatorów! ach, ci aktorzy — amatorowie!
Lord Palmerston zwykł mówić: „Życie byłoby znośne gdyby nie przyjemności”. Karr napisał w „osach” jeśli się nie mylę, mniej więcej, jak następuje:
„Dzielę przyjemności na dwie klasy: te które mię bawią i te, które mię nudzą. Wolę pierwsze i pilnie unikam drugich”.
To bardzo rozumne słowa; ponieważ komedya grana przez amatorów jest jedną z przyjemności, które mię nudzą, zacząłem uciekać, jak się tylko podniosła