Strona:Nowelle (Halévy) 48.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mu na tem! Zresztą, daleko jest spokojniejszy i nietyle niebezpieczeństw mu grozi, niż gdyby miał ładną żonę.
Jest mąż gracz, — najszczęśliwszy, gdy nie potrzebuje odwozić żony do domu. Przybywszy na wieczór, tem ma tylko zajętą głowę: „komuby powierzyć Szarlotę?... Ach, gdyby tu była pani B!...” Zaczyna szukać jej i znajduje...
— Czyby pani nie mogła odwieźć Szarloty?
— Z największą przyjemnością.
— Jaka pani łaskawa! — Wolny jest... wolny! ucieka... by w klubie przegrać do dwudziestu tysięcy franków.
Jest mąż zazdrosny (ten gatunek staje się rzadki, ale znajdują się jeszcze okazy). Nazwiemy Piotrem męża, a Pawłem ładniutkiego, ładniutkiego chłopaczka, który od pół godziny stoi przy bramie, śledząc nadjeżdżających.
Paweł jest zmorą Piotra. Ten nieszczęśliwy Piotr nie może zrobić kroku, żeby się nie potknąć o Pawła. Wybierają się z żoną do lasku, konno... na samym początku alei des Poteaux, zjawia się Paweł uśmiechnięty, przymilający się, nadskakujący:
— Ach, jakiż to szczęśliwy traf!
I puszczają się we troje małym galopem!
W teatrze, na balu, wszędzie i zawsze, ten sam szczęśliwy traf... Piotr zżyma się... wyprawia żonie gwałtowne sceny; ale jestto osoba nader spokojna, poważna... nigdy się nie gniewa, ani unosi.
— To traf, mój kochany, to traf!
Piotr puszczał się na próby — powiedział raz w końcu obiadu: