Strona:Nowelle (Halévy) 19.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chodzi do stajni z chlebem dla konia swojego... Ta panienka wstępowała bardzo powoli na krużganek, ciągle na mnie patrząc. Zdawało mi się, że jest zadziwiona tem, że mnie tam widzi. Pewno myślała: — Co ten strzelec robi tutaj?.. Weszła do domu... tymczasem odźwierny ciągle ją chwalił a chwalił, że taka łagodna, taka dobra nie tylko dla koni, ale i dla ludzi. Właśnie, kiedy tu przyjechali ci państwo przed trzema tygodniami, córeczka jego chorowała; więc ta panienka... — ale przepraszam... może te szczegóły nudzą pana kapitana? — Przeciwnie... zajmują!... — To dobrze... będę mówił dalej. Otóż, jak powiadam, codzień odwiedzała tę dziewczynkę; przysłała jej rosołki i różne smaczne rzeczy do jedzenia... nawet przynosiła zabawki i cukierki... Czasami i godzinę tam przesiedziała, zabawiając dziecko powiastkami!.. Kiedy odźwierny opowiadał mi to wszystko, nadeszła pokojówka, dosyć ładna dziewczyna, z przeproszeniem pana kapitana... przychodzi i pyta: — Czy niema listu do panienki? — O, nie; jak jest, to go zaraz odnoszę; panna dobrze wie o tem... Pomyślałem sobie: — Czyby nie można czego się dowiedzieć od tej pokojówki? Zaczynam więc na nowo: — Gorąco jest, moja panno... — O, tak... — Ja dalej: — Nie tyle jednak, co wczoraj... — Z nią poszło również gładko, jak z odźwiernym... rozgadaliśmy się na dobre. Dopytywała się, czy nie znam niejakiego Camus, wachmistrza z 10-go pułku huzarów... Rozmawialiśmy o tem i owem... Nagle krzyknęła: — Ach, muszę uciekać... Panienka na mnie czeka! — Pewnoby się gniewała, i łajałaby pan-