Strona:Nowelle (Halévy) 14.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tkanie w lesie... dziś jeszcze, po upływie dwu lat, pamiętam wszystko, z najmniejszemi szczegółami. Byliśmy na manewrach od piątej do siódmej; na placu des Loges, wśród strasznej kurzawy. Odprowadzam mój szwadron do koszar, zostawiam konia i jadę powtórnie na Jowiszu.
— Drogi Jowisz!
— W kwadrans potem galopując w długiej alei pod górę, widzę zbliżającą się małą kawalkadę. Tyś jechała na Jenny, Jerzy na karym kucyku z Rouen, a stary Ludwik w tyle, na dużym, siwym koniu. Widzisz, pamiętam nawet maść koni. Naraz, na pięćdziesiąt kroków, doznaję olśnienia... poznaję cię i zaczynam jechać stępo. Kawalkada przemyka się koło mnie... Mam jeszcze przed oczyma twoją szarą amazonkę, czarny kapelusz i jasne loczki wijące się pod woalem. Podczas kiedyś przejeżdżała, myślałem: Nie, doprawdy, na całym świecie niema śliczniejszego stworzenia od tej panienki! A ty, coś sobie mówiła?
— Com sobie mówiła... już nie pamiętam... ale oto com napisała:
Drżącym trochę głosem, bo ją ten „maleńki komentarz” wzruszył, przeczytała Joanna, co następuje:
„Spotkałam go dziś rano, niedaleko od Val... Zmierzał w naszą stronę galopem. Nagle, poznawszy mnie, zatrzymał konia, tak, poznawszy mnie... dobrze widziałam to poruszenie. Wiem, co to jest powstrzymać konia w galopie... trzeba zwalniać kroku stopniowo; tu zaś swojego konia powstrzymał gwałtow-