Strona:Nowelle (Halévy) 12.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To coś osobliwego, jak ta mała Joasia nagle wyładniała. Ztąd długa rozmowa między babunią a mamą. Mama wyrzucała babuni, że mi takie rzeczy mówi, bo rozbudza we mnie próżność i t. d. Powiadam ci, że niema nic zajmującego. Czytaj dalej.
— Niema u mnie nic z 22-go.
— U mnie także.
23-go maja Jowisz przybył... próbowałem go na tarasie i w lesie. Nie dopatrzyłem się żadnej wady.
— A o mnie... co?
— Nic.
— To trochę upokarzające, bo u mnie jest coś o tobie: 23-go. Ów młodzieniec, który mi się przyglądał w wagonie, byłto wojskowy; przed chwilą przejechał tędy konno, w mundurze. Miał trzy galony srebrne na rękawach. Powiadam: przejechał... byłoto jednak coś więcej... Napiszę coś niedorzecznego teraz, ale przecież, prócz mnie, nikt tego nie przeczyta.... Czyżby mię naprawdę zauważył wczoraj w wagonie? Czy się o mnie rozpytywał? Czy wie, że tu mieszkam? Czy się chciał popisać przedemną? Co najmniej kwadrans pozostawał na tarasie, pomiędzy pawilonem Henryka IV-go a kratą — i kazał koniowi robić trawersy, ranwersy, piruety, zmiany nóg, oraz wolty w miejscu. Jeśli się spodziewał zjednać mię tem sobie, musi to być bardzo pospolity człowiek.
— Co za niesprawiedliwość! Widzisz tu przecież... w moim notatniku: „próba Jowisza“. Próbowałem go, odkrywając świetną edukacyę... ale czytaj dalej...