Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Naraz chłopiec ze zręcznością wiewiórki wskoczył na drzewo. Okazało się, że zauważył duże gniazdo zupełnie puste, chciał więc zajrzeć do wnętrza i zblizka mu się przyjrzeć.
Cóżto było za zdziwienie, gdy w gnieździe, opustoszałem od ptaków znalazł zawój swego ojca.
Rozwinąwszy go, ujrzał kilka sztuk złota, schowanych, które porwał z głowy Hassana ów orzeł.
Przyjaciele zrozumieli, że Hassan mówił prawdę, pozostawało tylko zagadką, co stało się z drugą kwotą pieniędzy, podarowaną mu przez Saada.
I ta jednak zagadka wkrótce została rozstrzygniętą.
Gdy raz stali przed domem, napawając się wonią kwiatów, płynącą do nich z klombów, nadbiegł chłopak, niosąc ów pamiętny dzban z obrokiem, sprzedany przez żonę Hassana kramarzowi.
Obrok potrzebny był dla konia Sadiego i stojąc dotąd w sklepie nieruszony, wpadł znowu w ręce niedawnego właściciela.
Żona Hassana, ujrzawszy ów dzban, wysypała z niego czemprędzej zawartość