Strona:Noc letnia.djvu/091

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z tyłu czółna, na ogrody i zamek, a ciągle ręką głowę przeciera lub drugiéj dotyka się dłoni — w tem krzyknął: «Chcę się przebudzić — ja chcę się przebudzić!» — Oni zadrżeli — On skoczył z sił wszystkich, ostatnich w głębinę — Trzech natychmiast rzuciło się za nim, tymczasem nadpływają tamci — Wszyscy widzieli co się stało i patrzą na wodę wirującą w miejscu kędy zapadł stary pan z wiernemi sługi — Wrócili po kilku chwilach pływacze niosąc między sobą starca — Na pokładzie pod flagą herbowną złożyli pana — Lecz w nim już niepatrzeć życia, życie pod błękitami jeziora zostało!


Tak, obce książe zagrabiło zamek starożytny, cnego imienia — Zwłoki teścia i żo-