Strona:Noc letnia.djvu/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sercu — bo mu się zdało że serce z piersi wypada — palce spotkały się z zimném żelazem sztyletu — ścisnął je, ścisnął i przystąpił z boku i przyłożył czoło do szyb drzwi gotyckich — Dziwna że nie pękło czoło!


Zrazu ujrzał tylko plamy czarne i iskry ogniste, co mu się z głębi mózgu własnego sypnęły — potém rozwidniać się zaczęło stopniami — to, obicie lazurowe wystąpi i znów mgłą zajdzie — to błyśnie lampa srebrna i zniknie — Ogromne zwierciadło o ramach złotych staje przed jego wzrokiem — naszyjniki, łańcuchy, manele, rozrzucone mignęły — przejrzał teraz — nic już nie drży, nic się nie krzyżuje — Pod wiązaniem makat purpurowych, na łożu siedzi oblubienica, sama jedna — Znać chór swatek odchodząc poobrzucał ją kwiatami, bo pełno ich na jéj włosach, na jéj piersiach, a nogi na kobiercu złożone pod liściami róż