Strona:Noc letnia.djvu/029

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bramowane srebrem — Ona z rąk starca przypadkiem na grób ostatni, najmłodszy, na grób własnéj matki się ztoczyła i siedzi, milczy, truchleje — On rzedł do niéj: «Bóg nie raczył po mieczu przeciągnąć mi rodu, kądziel tylko pobłogosławił w domu moim — lecz ten który cię pojął, przysiągł imie nasze przybrać i dzieci twoje zwać się będą jak ojcowie moi — szanuj szczęście którem Opatrzność się uwieńczyła — Pani równéj tobie, pani tylu włości i skarbów, niema w całéj ziemi naszéj — pamiętaj więc, być mężowi do śmierci posłuszną i wierną.»


Te słowa mówił głuchym głosem — zdawało się że każdem z nich probuje serce milczącéj — lecz kiedy nic nieodpowiadała, kiedy tylko coraz niżéj spusczała skronie i w końcu jéj czoło utonęło w jéj dłoniach i wieniec ślubny zśliznął się z włosów, on