Strona:Noc letnia.djvu/009

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Bo na tym świecie, śmierć wszystko zmiecie,
Robak się lęgnie i w bujnym kwiecie!
Malczewski. (Maryja).

O patrzcie na mnie, współziemianie, obywatele jednej Ojczyzny! na mnie idącą po ostatniej drodze — na mnie, ostatni raz patrzącą na światło Heliosa — Drugi raz nigdy go już nie obaczę — Smierć która w kolebce swojej, wszystko usypia, wiedzie mnie żywą ku brzegom Acherontu — mnie żywą, mnie niepoślubioną, mnie o której uszy nieodbiło się nigdy weselne pienie zaręczyn — Acheron jeden tylko woła mnie do ślubu!

SOFOKLES-ANTYGONA.