Strona:Nikołaj Gogol - Portret.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ale i nadwornych radców, narażone są na przeziębienie, wskutek częstego rabunku płaszczów. Policja wydała rozporządzenie schwytania upiora za wszelką cenę, żywego lub martwego i ukarania go dla przykładu w najsurowszy sposób i omal że się to nie udało. A mianowicie, stróż nocny pewnej dzielnicy na Kirjuszyńskiej przecznicy schwytał już upiora za kołnierz na gorącym uczynku, gdy ten chciał zerwać bojowy płaszcz z pewnego dymisjonowanego muzykanta, który niegdyś gwizdał na flecie. Schwyciwszy go za kołnierz wezwał krzykiem dwuch towarzyszy, którym polecił go przytrzymać, sam zaś włożył tylko na chwilę rękę do buta, aby dobyć paczuszkę z tabaką i trochę odświeżyć swój sześćkrotnie odmrożony nos; ale tabaka była widać takiego gatunku, jakiego nie mógł znieść nawet upiór. Stróż nie zdążył, jeszcze zacisnąwszy prawe nozdrze, pociągnąć lewem, gdy upiór kichnął tak mocno, że całkiem zabryzgał wszystkim trzem oczy. Podczas, gdy podnieśli kułaki, aby je przetrzeć, z upiora już nie było ani śladu, tak że nie wiedzieli czy mieli go naprawdę w ręku, czy nie. Od tego czasu stróże nocni nabrali takiego strachu, że obawiali się chwytać i żywych, krzycząc tylko zdaleka. „Ej, ty przechodź swoją drogą!“ Upiór urzędnika zaś rozpoczął pokazywać się nawet za mostem Kalinkina, napędzając niemało strachu wszystkim spokojnym ludziom. Ale zapomnieliśmy całkiem o pewnej ważnej osobistości, która była poniekąd przyczyną fantastycznego zabarwienia