Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 17 - Emigracja - Rok 1863.djvu/08

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    rągwi naszych; a rodzinie naszej pozwól modlić się w kościołach miast naszych i wiosek naszych, a dzieciom na grobach naszych. A wszakże niech się stanie nie nasza wola, ale Twoja. Amen“.

    Wszystkich pociesza myśl nowego powstania i nowej walki, już teraz zwycięskiej. Nie po to wyszli przecież, aby zginąć na obczyźnie, lecz aby wrócić z siłą i zwyciężyć.
    Wszystkie narody staną w obronie wolności, a Polacy na czele. Wtedy spadną kajdany ze wszystkich ludów uciśnionych.

    Tę chwilę tak maluje poeta Słowacki:

    „I oto nagle z płomienistej zorzy wystąpił rycerz na koniu, zbrojny cały, i leciał z okropnym tętentem.
    A w ręku rycerza była chorągiew, a na niej trzy ogniste litery paliły się.
    ... I wołał grzmiącym głosem:
    Oto zmartwychwstają narody! oto z trupów są bruki miast! oto lud przeważa!
    Nad krwawemi rzekami i na krużgankach pałaców stoją bladzi królowie, trzymając szaty na piersiach szkarłatne, aby zakryć pierś przed kulą świszczącą i przed wichrem zemsty ludzkiej.
    Korony ich ulatują z głów jak orły niebieskie, i czaszki królów są odkryte.
    Bóg rzuca pioruny na głowy siwe i na obnażone z koron czoła.
    Kto ma duszę, niech wstanie! niech żyje! bo jest czas żywota dla ludzi silnych“.

    Tak malowało im przyszłość — marzenie.
    Tem marzeniem krzepili ducha.

    Lecz teraźniejszość?...